Ogród Petenery
Advertisement

Rozdział XIV Atta Troll • Rozdział XV. • Heinrich Heine Rozdział XVI
Rozdział XIV Atta Troll
Rozdział XV.
Heinrich Heine
Rozdział XVI
Uwaga! Tekst wydano w 1902 r. i jego słownictwo pochodzi z tamtej epoki. Proszę nie nanosić poprawek!


ROZDZIAŁ XV.

Jak poczwary w pierwowiekach
skamieniałe - patrzą na mnie
niebotyczne a potwornie
poszczypane skał granity.
Dziwna! Szare po nad nimi
chmury ciągną, sobowtóry,
posągowych, dzikich głazów
niedołężne podobizny.
W dali potok gdzieś szaleje;
wicher wyje choinami,
niby jęk nieubłagany,
beznadziejny jęk rozpaczy.
Przenikliwe, straszne pustki!
Schromiałemi bijąc skrzydły,
na zmurszałem świerków próchnie
czarne się łopocą kawki.
Obok mnie Laskaro zdąża
blady, niemy - ja zaś, przy nim,
pozór iście mam obłędu,
co u boku kroczy śmierci.
Dzicz. Szkaradne to pustkowie!
Klątwa chyba na niem cięży.
Patrz, tej sosny skoszlawionej
korzeń, jakby ociekł krwią.
W cieniu jej, wstydliwie skryta,
w debrę wryła się lepianka;
trwożnie na cię i błagalnie
nędzna jej spogląda strzecha.
A lepianki tej mieszkance
to Kagotów onych szczątki,
co głęboko po ciemnicach
podeptany wloką żywot.
Dziś-bo jeszcze Basków serca
czerwiem toczy nieprzeparty
do nich wstręt. Ponurych wieków,
ah, ponura to spuścizna!
W miejskiej farze, tam, w Bagneres,
wąskiej furtki w kąt się wcisły
kraty. Rzecze mi zakrystjan:
Tu Kagotów było wejście.
Gdyż surowo był im wzbronion
wszelki inny do kościoła
wstęp; więc chyłkiem, po kryjomu,
w Boże się wkradali progi.
Na uboczu, i od gminy
zdala, jak zapowietrzony,
siadał tam na niskim zydlu
Kagot, modląc się samotnie. —
Lecz wesoło dziś stulecia
ołtarzowe płoną świece;
jasne ich rozprasza światło
średniowiecznej zmory cienie!
 
W drzwiach przystanął więc Laskaro,
gdym przekroczył nory próg.
Wszedłem - i Kagota rękę
uścisnąłem, jak brat bratu.
Główkę też ucałowałem
dziecka, co u matki piersi
uczepione, chciwie ssało,
chory ni to, mały pająk.

Advertisement