Ogród Petenery
Advertisement

Do Józefa Szymanowskiego • Wiersz • Franciszek Dionizy Kniaźnin
Do Józefa Szymanowskiego
Wiersz
Franciszek Dionizy Kniaźnin


O ty, którego wieńczą na przemiany
Gracyje różą, a Muzy wawrzynem,
Gdy świętej prawdzie twój dowcip oddany
Leci z tkliwością za piękności synem.
 
Jakimże czuciem twoje serce wzruszy,
Jak ci ten lotny wyda się szaleniec,
Co wielkość podłej chce okazać duszy,
A hańbiąc cnotę, po twój sięga wieniec?
 
Nie wie i Muza, gdzie swoim Pegazem
W płochym zapale rymopis nie lata.
Piekła z niebiosy pomieszawszy razem
Samo nic szumne skrzydłami zamiata.
 
Bohatyr jego, wszystkich bogów plemię,
Pod którym rumak skrzydlaty się bidzi,
Ni bóg, ni człowiek: pan nieba i ziemie,
Na tę nie patrzy, a tam niedowidzi.
 
Dopieroż okręt po powietrzu płynie,
Gdzie czczo nadęte lecą jego cnoty,
Krążącym w górę po jasnej krainie
Dziwić się muszą wieczne kołowroty.

Nieziemskie duchy ruszyły go nagle,
Krew jowiszowa nad ludzi wyniosła,
Wspaniałość wietrzne rozpościera żagle,
Umysł i serce przesuwają wiosła.
 
Ambit szlachetny stoi nad magnesem,
Dobro powszechne styrem jego włada,
A za wieczystym żyć mająca kresem
Sława mu trąbiąc na maszcie usiada.
 
Doszedł pół nieba, tu na Zodyjaku
Stropi się potwór szereg wiecznotrwały:
Baran uklęknie, Byk trąci po Raku,
Lew się przestraszy i cofnie rząd cały.
 
Tymczasem, kiedy chimera na niebie,
Pełznie po ziemi treść lichej istoty.
Nie znając bliźnich, nie zna i sam siebie:
Jęczą nań bracia, klną bidne sieroty.
 
Za to, że łotrem, że ludzki ród kazi,
Muza ma darzyć nieśmiertelnym wiekiem?
Na wszystkie bóstwa jeszcze przeobrazi?...
A ja się boję nazwać go człowiekiem.




Advertisement