Ogród Petenery
Advertisement

Kres • Wiersz • Tristan Corbière • przeł. Bronisława Ostrowska
Kres
Wiersz
Tristan Corbièreprzeł. Bronisława Ostrowska


Ha, więc tak! Wszyscy ci radośni marynarze,
Pochłonięci ogromem oceanów fali,
Odjeżdżali bez troski w błękitnym obszarze
I umarli — zupełnie tak, jak odjeżdżali.
 
Trudno. To fach. Umarli, wierni bracia cechu.
Każdy ze swą manierką na sercu. W uśmiechu.
Zmarli? — Ech, gdzie na morzu im szukać Kostuchy?
 
Oni — poszli — porwani szaleństwem otchłani,
Czy skrzydłem zawieruchy.
 
Wicher na morzu... Czy to — śmierć? — Stargane żagle
Łopocące w bałwanach — to się zwie: zagrodzić.
Postrzał wód — i najwyższy las masztowy, nagle
Drgający wpłask na fali, — a to jest: dno zbrodzić.
 
Zbrodzić dno. Zważcie słowo. Wasz zgon jest zbyt
blady.

Czemże jest, tam na brzegu, śród ludzkiej gromady, —
Czem jest, — wobec wielkiego uśmiechu gorycze
Marynarza, co walczy?! Hej! z drogi im! gorze!
Stara, zwietrzała maro! Mor zmienia oblicze:
Morze.
 
Topielcy? Nie! Topielców kryją słodkie wody.
Poszli! Nawet ten chłopak okrętowy młody
Ze wzgardą w oku, wargą, którą kląć się sili,
Plując śmiertelną pianą w morskiej piany łono,
Wszyscy oni tak piją czarę morza słoną,
Jakby manierkę swą pili.
 
To nie sześć stóp cmentarza, szczury i robaki:
Oni — na łup rekinom! Dusza marynarzy,
Zamiast sączyć się w rolę z waszymi ziemniaki, —
W oddechu fali się waży.
 
Słuchajcie! O, słuchajcie ryku zawieruchy!
To ich rocznica: Często na morzach się święci.
Ostaw, poeto, śpiew twój oślepły i głuchy.
Wichr de profundis wyje ich pamięci.
 
Niechże się toczą w bezmiar obszarów dziewiczych
Nadzy i zzieleniali...
Bez ćwieków, wieka, sosny szczap i świec gromniczych.
Niechże się — obszarnicy — toczą w bezmiar fali. —



Advertisement