←Rozdział VI | Pamiętnik Wacławy Tom I Jutrzenka życia Rozdział VII Eliza Orzeszkowa |
Rozdział VIII→ |
Tu urwała się w myśli mojej nitka wspomnień i nie chciałam nawiązywać ją dalej. Smutna byłam bardzo; odjęłam dłonie od oczu i spojrzałam w ogień. Zagasł już prawie, a tylko żar płonących jeszcze węgli osuszał dwie łzy płynące po mojej twarzy.
Obejrzałam się i zobaczyłam w kącie pokoju Binię, która siedziała z brodą wspartą na dłoni i przypatrywała mi się z uwagą.
— Nie śpisz jeszcze, Biniu? — zapytałam.
— Nie — odrzekła — czytałam w twojej twarzy.
Zbliżyłam się do niej i wzięłam ją za rękę.
— I cóż — spytałam — wyczytałaś z mej twarzy?
— Dobrą wróżbę — odparła.
— A skądżeś tę dobrą wróżbę zaczerpnęła?
— Z łez, które stoczyły się po twych policzkach!
— Z łez — zawołałam — Biniu moja, co mówisz? Alboż łzy dobrą wróżbę stanowić kiedy mogą?
Popatrzyła na mnie długo i rzekła z powagą:
— Kiedy widziałam, że w przeddzień wyjścia twego w świat marzyłaś o balach i błyskotkach, byłam niespokojna o ciebie i zmartwiona, ale gdy zamyśliłaś się i łzy popłynęły ci po twarzy, podziękowałam Bogu, że w stanowczej porze twego życia dał ci chwilę rozwagi i smutku. Bo, dziecię moje, życie nie jest balem wesołym, a kto je sobie wyobraża takim, zawieść się musi. Dobrze więc, że przygotowałaś się do niego zadumą i łzą.
Umilkła, a mną smutne owładnęło wrażenie.
— Myślałam o rodzicach moich — wyrzekłam cicho — i o tym, dlaczego rozeszły się ich drogi? dlaczego każde z nich w osobnym zamieszkuje świecie i który z ich światów moim stanie się światem?
— Myśl o tym jak najczęściej — powiedziała Binia — z historii rodziców twoich, jeśli ją zdołasz zrozumieć, wielka dla ciebie wypłynie nauka.