Jankowi Kupale (na pamiątkę) Wiersz Mikołaj Jańczuk, przeł. Electron PL |
Uwagi tłumacza: przekład z języka białoruskiego (a konkretnie z dialektu poleskiego). |
Jankowi Kupale
(tytuł oryginału - biał. "Янкові Купалу")
Nie widziało ciebie, bracie,
W życiu moje oko,
Ale duszę twoją widzę
I cenię wysoko.
Z twoim wierszem przed oczyma
Nie raz opłakałem
Mego kraju smutne losy,
Ziomków — nieboraków.
Bo i ma Ojczyzna, bracie,
Jakby nie od Boga,
Też cierpiała zawsze męki
I była uboga.
Myślę teraz, jak ją wróg,
Niweczy, kaleczy,
Bodaj, czy sam Bóg jej rany
Kiedy bądź zaleczy.
A Podlasie i Ruś Biała,
Jak dwie siostry rodne.
Jak jednego członki ciała,
Były zawsze zgodne.
Ale dola ich nieszczęsna,
Dawno rozłączyła
I obu ciężki na szyję
Kamień nałożyła.
I płakały one, płaczą,
Będą jeszcze płakać,
Bo ta dola to macocha,
Nie rodzona matka.
Więc z nas każdy, kto odczuwa,
Ciężar złego losu,
Jak brat brata niech ratuje,
Od ciężkiego ciosu.
A choć krok rymu mego
Nie równy twym wierszom.
Witam ciebie, ziomku,
Braterską mą ręką.
Twoje myśli i łzy twoje
Naród twój oceni,
I potomek twoje imię
Wnukowi wymieni.
A odemnie moim wnukom
Nic po mnie nie spłynie,
I skromniutka moja sława
Jak śnieg się rozpłynie...
Niech rozpłynie, aby słońce
Było jasne, ciepłe.
Oby los ich bywał lepszy,
Życie światłe, piękne!
Zobacz też ten tekst w innych językach:
- Янкові Купалу (oryginał w języku białoruskim)